sobota, 25 czerwca 2011

Marmolada - Punta Penia 3343m n.p.m.

Boże Ciało, anno domini 2011
Via ferrata o trudności "trudna" 
Pod szczyt tzn. nad zalew Lago Fedaia znajdujący się na wschód od miasteczek Alba - Penia dojechaliśmy późnym  popołudniem. Mając za sobą nieco ponad tysiąc kilometrów z czego ostatnie kilkadziesiąt po karkołomnie krętych i stromych  trasach prowadzących przez środek Dolomitów, powoli rozpoczęliśmy przepak. Tym razem w plecakach nowe zabawki - lonże ferratowe, pożyczane, bądź właśnie na prędce dosztukowywane z dostępnych kawałków liny będą stanowić główną asekurację podczas tego wyjścia.  


Zdjęcia: Natalia Tomasiak


Rifugio Pian dei Fiacconi  
Ta pięknie brzmiąca nazwa odnosi się do schroniska i górnej stacji dziwacznej kolejki o jednoosobowych, stojących 'krzesełkach" przypominających miniaturowe balkoniki. Cena "balkonikowania" wyciągiem zachęcająca  ~4-5€ ale my trasę do ulokowanej na wys. 2626m górnej stacji my pokonaliśmy z buta. Tym samym wprawiliśmy w zdumienie panią pracującą w pobliskiej kawiarni, od której zresztą dowiedzieliśmy się, że iść tam teraz to nie do końca dobry pomysł, że na górze nie ma wody a na drogę na szczyt to chyba jeszcze za wcześnie. Na szczęście nic z tych rzeczy się nie sprawdziło, a piesza wycieczka pod lodowiec Marmolada dała nam dużo przyjemnych wrażeń widokowych. 

















Tak rozruszani rozbiliśmy namioty na zasłoniętym od wiatru płacie śniegu, nieopodal czegoś na kształt miniaturowego jeziorka i wśród skał noszących znamiona oddziaływania lodowca. 

Po małym rekonesansie w okolicy i długich chwilach zachwytu nad wieczornymi widokami rozpoczął się rytuał wiśniówkowej herbatki i pakowania się do śpiworów, w samą porę bo na zewnątrz rozpadał się deszcz.





Poranek niczym nie przypominał deszczowego końca dnia, więc w dobrych humorach zwinęliśmy biwak, bunkrując niepotrzebne rzeczy w jakby specjalnie do tego przygotowanej szczelinie skalnej. Na szlak ruszyliśmy sami, w ogóle dookoła jakoś dziwnie pusto, czyżby to jeszcze nie sezon? Brakowało trochę przekonania, czy ferrata przy takiej ilości śniegu to dobry pomysł, ale biorąc drogę lodowcową za byt prostą i nudną podjęliśmy wyzwanie. 




Strome podejście pod przełęcz rozpoczynającą ferratę
Metalowe klamry i poręczówki rozpoczęły się na wąziutkiej przełęczy Sforcela de la Marmolada, po około 1,5 godziny śnieżnego podejścia (szlak 606 prowadzący poniżej skalistego żebra dzielącego lodowiec na dwie części). 


Wpinamy lonże niepewni co nas czeka na tej drodze i ruszamy w górę. Miejscami skałę pokrywa lód, ale metalowe uzbrojenie ferraty daje pewne punkty podparcia. Tylko w jednym miejscu zakładamy stanowisko i z dolną asekuracją po nachylonej i zaśnieżonej płycie rusza przodem niestrwożona Natalia. 
Poręczujemy ten fragment i dalej lecimy bez przeszkód, aż do miejsca, gdzie ferrata ginie w śniegu prowadzącego na szczyt lodowca. Związani w bardziej lub mniej równych odcinkach maszerujemy na oznaczony krzyżem szczyt. 

















Szczyt Punta Penia, zwieńczony krzyżem i niewidocznym na zdjęciu metalowym bunkrem "bivacco" w którym awaryjnie można przespać
Zejście odbywa się trochę opieszale, spotykamy 3 podchodzące zespoły, jeden z Polski, drugi z Polski a trzeci znad Wisły:) Robimy zdjęcia i w celach ćwiczebnych zakładamy stanowisko na kilkumetrowym stromym przejściu przez śnieżną grań do pierwszych szczebli ferraty. Wkrótce doganiają nas zespoły z PL i poruszając się sprawnie miksują się linami z naszymi lonżami, ale po chwili udaje się rozsupłać i wszyscy wesoło pedałujemy przez lodowiec.  


Kilka godzin później spowrotem ściśnięci w wypakowanym po brzegi aucie kierujemy się w stronę Wysokich Taurów, by zmierzyć się ze Wielkim Dzwonnikiem. Piękną widokowo drogę przez górskie przełęcze Dolomitów urozmaica nam jeszcze kąpiel w lodowatych wodach Lago Fedaia.





Kijek skierowany mniej więcej na szczyt Punta Penia


Sposoby na suszenie mokrych rzeczy są przeróżne,
ważne, żeby były skuteczne:)































Zdjęcia Sebastian Hibszer:






Mapka całego Val di Fassa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz