czwartek, 24 września 2009

Fogarasze - Moldoveanu 2544m n.p.m.

październik, anno domini 2010
Skoro przeżyliśmy noc...
...to wcale nie znaczy, że przeżyjemy poranek - takie były moje myśli, gdy rano śpiącego poza namiotem obudziły mnie dźwięki porannej aktywności naszych oryginalnych gospodarzy. Późną nocą znaleźliśmy to miejsce - najwyżej położone z dostępnych naszym terenowym Patrolem domostw. Zmęczonych do nieprzytomności nie odstraszyła nas nawet najwyraźniej świeżo zdarta z baraniego grzbietu skóra, rozciągnięta złowrogo obok wjazdu do zagrody. Borat pełniący funkcję negocjatora, wrócił po kilku minutach machając na nas co prawda zapraszająco, ale z miną tak nietęgą jak rzadko. Do mnie powiedział tylko: "Śpimy tu, bo  nie mamy sił szukać czego innego... ale rano jak zobaczysz tych typów... to żeby nikt nie umarł z przerażenia!"

wtorek, 22 września 2009

Transylwania ...aaaaaa!

październik, anno domini 2010

O, jak organizacja... albo O ku#%a!
...to już chyba standard, każdy nasz wyjazd, choćby nawet planowany przez rok w ostatniej fazie przed startem zaczyna przypominać feralny poranek w Pearl Harbour. Tym razem (albo znowu) to z mojej winy. Wieczór wcześniej jakoś zbyt wielu znajomych zameldowało się w Zako i pożegnanie przeciągnęło się grubo poza planowaną godzinę wyjazdu... Przygody wieczorne pozostawię tu bez wzmianki, nie jestem z nich dumny, ale co stało się w Zako zostaje w Zako, my ruszamy w drogę!