niedziela, 3 marca 2013

Foczki w ruch i na głęboką wodę - Furkotský štít (Vysoké Tatry) i Zelené (Rohace)

luty / marzec, anno domini 2013 

Pierwsze promienie wiosennego słońca
oprócz ocieplania, przyniosły niepokojące uczucie, że kończy się powoli zimowe, wyciągowe lenistwo. Powoli kiełkowała w nas świadomość, że skipass pora wymienić na foki, zjazdy na podejścia, a wczesne poranne wstawanie na... jeszcze wcześniejsze poranne wstawanie. Okres przejściowy przewidywał "miękki start" - spacer gdzieś niedaleko, tak żeby przypomnieć sobie jak to jest ciągnąć za sobą cały ten ciężki, przewymiarowany skiturowy rynsztunek. Ale wtedy odezwał się Baster...

- Myślałem coś pojeździć w otoczeniu Doliny Młynickiej, przynajmniej 2-3 szczyty czy przełęcze. W niedzielę też chętnie bym gdzieś poszedł na wycieczkę...
No i masz babo placek! Miękki start odszedł do lamusa jeszcze zanim go do końca wymyśliłem, a przed nami rysowała się całkiem konkretna wycieczka doliną zwieńczoną co najmniej kilkoma szczytami powyżej 2000 m, z których większość dość dobrze nadawała się do realizacji tego makabrycznego planu. 

Na szczęście dzięki wyraźnemu opóźnieniu jakie spowodowaliśmy nie mogąc wyguzdrać się rano, oraz dzięki niesprzyjającej konfiguracji czasu i przestrzeni oraz wątpliwej stabilności pokrywy śnieżnej, po pierwszym szczycie oprócz mojego wycieńczenia udało się nam znaleźć kilka innych, całkiem sensownych powodów, żeby sę wycofać. Aby polepszyć trochę uczycie niespełnienia naszego ambitnego kolegi DZSwG (tj. "dobrze znoszącego samotność w górach" ;-) zjazd z Furkota (Furkotský štít 2404 m n.p.m.) poprawiliśmy krótkim podejściem do Młynickiego Kotła i przyjemnym zjazdem z jego progu, w promieniach zachodzącego za granią Solisk słonka.
Jeden z 2-3 szczytów... na szczęście jedyny tego dnia;-)
Furkot 2404 m n.p.m. zjazd ze szczytu przez Bystry Przechód
Podejście Młyniecką, poniżej wodospadu Skok
Wodo/lodo- spad Skok, nieprzyjemne, twarde podejście trawersem nad nim.
Harszle - tych nie mieliśmy lub raki..tych mieliśmy dwie pary, ale obydwie w aucie;-)




Ostatnia "prosta" na podejściu do siodełka pod Furkotem


Sławek w poważnej chwili tuż przed szczytem, stąd ta poważna mina-)
Spojrzenie w prawo - Furkotska Dolina, tam nie zjeżdżamy (wysyłamy wgłąb jedynie...okulary Karin;-/ )
Spojrzenie w lewo - Szczyrbski Szczyt - zachodnia ściana... ląduje na liście "to do"!


Spojrzenie do plecaka... i niespodzianka!;-)


Zjazd z Młyńskiego Kotła



Baster znikający w oddali przed nami, kolejny już raz...;-) 

Szerokie i ładne zjazdy z Baszt - Skrajnej (Patria) i Małej
Coś tam...
Podsumowanie uczuć towarzyszących zbliżającemu się zakończeniu wycieczki;-)





Branio też czasem mysi odpocząć...
Dlatego w ramach niedzielnej wycieczki "po kościele", zabrał nas na jeden z dłuższych zjazdów z Rochaczach - łagodnym i urozmaiconym zboczem ze szczytu Zielonego Wierchu Rochackiego (Zelené, 2042 m). Wycieczka, mimo że dla Brania w leniwym, niedzielnym tempie, dla nas przypominała trochę wielkopiątkową drogę krzyżową. Za to zjazd przyjemny, ciekawy i długi. Mimo, że trochę we mgle i po trochę twardym śniegu, to wraz z Kamilem udało się kilka razy uwolnić piętę w telemarkowym przyklęku.

Pozostałość po lawinie, która kilka tygodni temu "otworzyła" Tatliakową Chatę












Podziękowania dla DZSwG Bastera, Sławka, Karin, Kamila i Brania oraz reszty szybkobieżnych Zuberczanów!;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz