wtorek, 4 maja 2010

ZONE OF ALIENATION

maj, anno domini 2010

Czyli majówka z atomem
...albo raczej z Bozonem, w każdym razie piękna i ciepła majowa pogoda, oraz długi weekend, tym razem zastały nas w Czarnobylu! 

Eurolines-em, ale po ukraińskiu
Droga do Kijowa autobusem nie jest ani krótka, ani tania, a już na pewno nie jest przyjemna. Ciśniemy się w wąskich niezbyt wygodnych fotelach "autokaru" negocjując twardo z kierowcami regularne postoje na śiiii... Oczywiście autobusowa toaleta widniejąca w folderze biura, opisie na stronie internetowej, ba! nawet w autobusie...jest przez bezwzględnych ukraińskich szoferów traktowana jako atrapa.

Docieramy do Kijowa nad ranem mocno zmarnowani wielogodzinną  podróżą i tym co podczas niej wypiliśmy. Zalogowanie się w hostelu idzie dość sprawnie, jakimś cudem znaleźliśmy drogę, mimo, że to Borat przejął rolę przewodnika. Choć nie mam pojęcia jak, to właśnie on nadał właściwy kierunek naszej kilkudziesięcio minutowej podróży piechotą lub potężnie rozbudowanym Kijowskim metrem. Hostel usytuowany na przeciwko komisariatu policji...dobrze, bo bezpiecznie, a w żaden sposób nie przeszkadza to nam to rozsiąść się wygodnie na murku przed posterunkiem i degustować świetne ukraińskie piwo. Piwko sprzedawane zresztą w sklepiku zbudowanym w większości z piwnych lodówek i ku naszej uciesze otwartym 24/7, stąd  zamiast melinować browary w przepełnionej hostelowej lodówce, biegamy na dół raz po raz przynosząc sobie "świeże":)

W miasto (Kiev)!
Odpoczywamy kilka godzin i wieczorem ruszamy na podbój knajp. Tych nie ma aż tak wiele, za to są ciekawe i z fajną atmosferą. Trafiamy na koncert i lanego w wielkie kufle ciemnego portera, którego ja dosładzam sobie gęstym likierem z czarnej porzeczki lejąc go na grubą pianę w tradycyjny kształt koniczynki. Barman wraz z pobliskimi klientami gapią się na mnie jak na idiotę, ale już po niedługim czasie pół knajpy pije to samo a butelki z likierem znikają w mgnieniu oka. Wracamy do domu...jakoś tam. Przekujemy się, że istotnie nasz sklepik jest otwarty 24h, kończymy jednak niedługo, bo rano (które to niemalże właśnie nastało) czeka nas poważna wycieczka.   

Z jak zona...
Autobus zabiera nas spod hostelu, droga zajmuje około 2h. Krajobraz zmienia się niedługo po opuszczeniu miasta, jest płasko u jakby pustynnie. Zbliżamy się nie bardzo wiedząc do czego, ale ciekawość połączona z lekkim niepokojem narasta. Pierwszy posterunek wjazdowy pokonujemy zaskakująco sprawnie, potem jeszcze kilka. Nasz przewodnik, równie zdziwiony bezproblemowością wjazdu tłumaczy ją przypadającym dzisiaj pierwszomajowym świętem. Autobus wwozi nas do odgrodzonej od świata i dość pilnie strzeżonej zony.


Dowiadujemy się co można, czego nie...a raczej co z rzeczy, które potem zrobimy jest zabronione. Zwiedzanie rozpoczyna się, a wraz z nim jedna z moich chyba najbardziej niesamowitych wycieczek po tajemniczym, ekscytującym świecie będącym pamiątką potężnego rozwoju technologii i przestrogą przed jej potwornym upadkiem.

Ciekawe linki:
http://pripyat.com/en
http://www.chernobyl.info

Awaria reaktora - opis przebiegu:
Reaktor Czarnobylski RBMK-1000 typu grafitowego można porównać do ogniska obłożonego pudełkami zapałek albo raczej kanistrami z benzyną. Reaktory tego typu uznane są obecnie za niebezpieczne i poza niektórymi republikami byłego ZSRR całkowicie wycofane z użytku. Kilkadziesiąt ton grafitu - węgla w czystej postaci - pełni funkcję moderatora, otaczając rdzeń reaktora zwalniając wysokoenergetyczne neutrony do prędkości, przy której prawdopodobieństwo rozszczepienia Uranu U238 jest największe. Rozpadowi uranu towarzyszy wydzielenie się dużej ilości energii, stanowiącej clue całej energetyki jądrowej. Ponadto z rozpadu powstaje jeszcze więcej nowych neutronów wysokoenergetycznych (przyrost lawinowy) oraz różne nuklidy pochodne, z których najważniejszym jest Pluton 235 o zastosowaniu militarnym (głowice jądrowe, w czasach zimnej wojny produkcja plutonu była tak samo ważnym argumentem do budowy elektrowni jądrowych co pozyskanie energii). Ograniczenie lawinowego przyrostu neutronów pociągającego za sobą lawinowy wzrost liczby rozszczepień uranu i wytworzenie nadmiernej ilości energii zapewniają w reaktorze specjalne, wychwytujące neutrony grafitowo-borowe pręty sterujące. Cała gama czujników i zabezpieczeń oraz potężny, pompowy układ chłodzenia zapobiegający stopieniu się rdzenia (mogącego doprowadzić do zapłonu grafitowego moderatora) czuwają nad stabilnością pracy reaktora regulując jego moc. W normalnych warunkach zasilane mocą własną reaktora kontrola i chłodzenie przebiegają nadzwyczaj sprawnie, a stopień zaawansowania wielopoziomowych systemów zabezpieczeń uwzględnia wszystkie możliwe do przewidzenia zdarzenia losowe lub awarie. Normalne warunki oznaczają jednak, że systemy kontroli i chłodzenia mają zasilanie a zabezpieczenia i procedury bezpieczeństwa nie są celowo wyłączone...


Eksperyment 
26 kwietnia 1986 roku w bloku IV elektrowni Czarnobyl został przeprowadzony eksperyment mający sprawdzić sprawność działania systemu awaryjnego zasilania układów sterująco-chłodzących przy obniżonej mocy reaktora. Już wcześniej istniały wyraźne zastrzeżenia co do czasu reakcji i niezawodności systemu turbogeneratora i dieslowskich agregatów. Obawiano się występującej kilkudziesięciosekundowej przerwy związanej z wolnym uruchamianiem się systemów awaryjnych. Mimo ewidentnie stwierdzonych błędów konstrukcyjnych niezłomna, sowiecka doktryna sukcesów i przedterminowej realizacji celów, uznała reaktor za sprawny i zdatny do pracy. W opisach przebiegu katastrofy zauważa się też wzmianki, o nie będącej bez znaczenia, władczej i głuchej na wszelkie krytyczne uwagi postawie głównego kierownictwa elektrowni, mocno związanego z aparatem partyjnym.


W ramach przygotowań do testu technicy odłączyli niektóre z systemów kontroli pracy reaktora, m.in. system automatycznego wyłączania reaktora w razie awarii. Było to jedno z wielu tego dnia złamanie zasad bezpieczeństwa. Eksperyment stopniowego obniżania mocy opóźnił się znacznie względem planu na skutek nieprzewidzianej awarii jednej z zasilających Kijów elektrowni. Stały zespół ekspertów nadzorujący proces trwał bezczynnie na stanowisku już kilkanaście godzin, pracę natomiast zakończyła zmiana załogi która jako jedyna została przeszkolona do przeprowadzenia eksperymentu. Redukcja mocy przeprowadzona w takich warunkach już od samego początku nie przebiegała sprawnie. Osiągnięto zbyt niski poziom mocy, czego następstwem było niemożliwe do wykrycia zainstalowaną aparaturą tzw. zatrucie ksenonowe pogłębiające dodatkowo spadek mocy. Aby podnieść moc do poziomu umożliwiającego przeprowadzenie eksperymentu, zarządzono wysunięcie prętów sterujących daleko poza dopuszczalny zakres. Kolejne błędne decyzje dyktowane koniecznością zrealizowania planu, doprowadziły reaktor do wysoce niestabilnego stanu. Należy wspomnieć, że odłączone na potrzeby eksperymentu systemy bezpieczeństwa już dawno bezpiecznie wyłączyły by reaktor!


Wybuch
W takiej nieświadomie niestabilnej sytuacji rozpoczęto eksperyment i odłączono system podstawowego zasilania chłodzenia co spowodowało wzrost temperatury chłodziwa, następnie jego odparowanie. Para ze względu na swoje moderujące właściwości w zestawieniu z wysuniętymi prętami sterującymi spotęgowała nadprodukcję neutronów wolnych, hamowaną teraz już jedynie przez ustępujące powoli zatrucie paliwa ksenonem. Lawinowy wzrost prędkości pracy reaktora spowodował gigantyczną emisję ciepła, reakcja operatorów na tą sytuację była opóźniona ze względu na niezgodność decyzyjną oraz odstępstwa między intuicją a żelaznymi procedurami. Dodatkowo niesprawny mechanizm wysuniętych wcześniej ręcznie prętów sterujących, oraz ich konstrukcyjne wady, uniemożliwił wyhamowanie rozpędzającej się drastycznie reakcji łańcuchowej. W ciągu kilku sekund moc reaktora wzrosła ponad dziesięciokrotnie wymykając się spod kontroli a wzrastające gwałtownie ciśnienie zaczęło rozrywać kolejne elementy układu. To spowodowało zetknięcie się rozgrzanych elementów rdzenia bezpośrednio z wodą chłodzącą prowadząc do wybuchu pary. Następnie reakcje chemiczne paliwa i wody w ogromnej temperaturze doprowadziły do rozkładu H2O na tlen i wodór i produkcję piorunującej mieszaniny, która wybuchła z ogromną siłą niszcząc resztę osłon i większość budynku reaktora. Powietrze, które na skutek wybuchu dostało się do rozżarzonego rdzenia spowodowało zapłon kilkudziesięciu ton grafitowego moderatora, które płonąc jeszcze przez wiele dni stało się najwydajniejszym źródłem skażenia. Do atmosfery dostał się radioaktywny pył zarówno na skutek wybuchu jak i trwającego pożaru grafitu, pióropusz radioaktywnych drobin o wysokości ponad kilometra przemieścił się w stronę miasta Prypeć a potem rozprzestrzenił na dużą część Europy.

Sytuacja po awarii
Promieniowanie w najbardziej newralgicznych punktach tuż po wybuchu osiągnęło poziom śmiertelny przy zaledwie kilkuminutowej ekspozycji. Uszkodzone podczas wybuchu lub fabrycznie wadliwe dozymetry użyte przez załogę bezpośrednio po awarii nie pozwoliły im oszacować właściwie poziomu skażenia. Również pierwsi strażacy przybyli na miejsce katastrofy przystąpili do gaszenia pożaru bez świadomości zagrożenia i wskutek ogromnego napromieniowania stali się bezpośrednimi ofiarami katastrofy. Gaszenie reaktora odbyło się dalej z pomocą sprzętu lotniczego, poprzez zasypanie go ołowiem (powodującym śmiertelne zatrucia wśród ratowników), borem i gliną, następnie w ciągu kilku dni wykonano głęboki wykop pod opróżnionym wcześniej z wody basenem reaktora (to zapobiegło kolejnemu wybuchowi) a po przepaleniu betonowego dna szczątki reaktora runęły do przygotowanej na prędce betonowej studni. Do listy bezpośrednich ofiar wybuchu i zmarłych na skutek promieniowania los dopisał  ratowników i żołnierzy ginących w chaotycznie prowadzonej akcji ratunkowej bądź na skutek poparzeń, bądź wypadków takich jak katastrofa helikoptera gaśniczego itp. W pospiechu i bez możliwość spakowania swojego dobytku ewakuowano w pierwszej kolejności w pełni funkcjonalne, "przyzakładowe" miasto Prypeć i Czarnobyl, na terenie którego mieszkało około 15 tysięcy osób. Markując katastrofalny wymiar wybuchu, mieszkańcom obiecano szybki powrót do domów, ale tak się jednak nigdy się nie stało. Widoczny na zdjęciach, pozostawiony w nieładzie dobytek pokazuje wymiernie popłoch i chaos w jakim przeprowadzono całą operację.

Obecnie
Obecnie na terenie kompleksu mieszkają (czasowo, w systemie zmianowym) głównie naukowcy i pracownicy różnych agencji, działa tam również sklep i stołówka, łącznie przebywa tu 2,5 tys. osób. Ukraińskie normy dotyczące czasu przebywania ludzi na terenie "Zony" limitują czas ich obecności do trzech miesięcy w ciągu roku, naukowcy mogą przebywać w Czarnobylu bez jego opuszczania przez dwa tygodnie, po upływie tego czasu wyjeżdżają na miesiąc a ich miejsce zajmują kolejni naukowcy aż do ich powrotu.

Reaktor bloku IV, który uległ awarii, pokryto betonowo-stalową osłoną; pozostałe trzy reaktory pracowały dalej, ostatni z nich (numer III) – sąsiadujący z tym zniszczonym pracował do 2000r !!! Obecnie trwa remont osłony reaktora IV. Kilkaset metrów od uszkodzonego reaktora wznoszone będą metalowe łuki, które połączone zostaną w jedną strukturę, tzw. arkę. Konstrukcja o wymiarach 150 na 200 m zostanie nasunięta na miejsce po betonowych szynach. Nowy sarkofag sfinansuje w dużej części UE, w zamian za deklarację wyłączenia wszystkich pozostałych reaktorów na Ukrainie. 

Radiologiczne następstwa awarii
W międzynarodowej skali katastrof jądrowych Czarnobyl aż do 2011 roku (Fukushima) stanowił bezprecedensowy, przypadek określający dotychczasowe maksimum skali na poziomie 7.

Zdaniem raportu WHO i ONZ, bezpośrednio w wyniku katastrofy zmarło około 47 osób (30 w 1986 roku, 19 w latach późniejszych), ponad 200 zachorowało na chorobę popromienną, a z otaczających elektrownię terenów w promieniu 30 km ewakuowano ponad 350 tys. ludzi, tworząc zamkniętą strefę ochronną. Liczbę śmiertelnych nowotworów będących wynikiem napromieniowana (głównie tarczycy wchłaniającej jod 131) oszacowano na około 4 000.
Według niektórych badań w wyniku katastrofy ok. 600 000 osób na świecie narażonych zostało na podwyższoną dawkę promieniowania rzędu 1 mSv. Jest to równoważnik dwóch zdjęć rentgenowskich. Przeciętny mieszkaniec Polski otrzymuje rocznie dawkę około 3-4 mSv od źródeł naturalnych, jak promieniowanie kosmiczne czy naturalne pierwiastki promieniotwórcze w glebie.Nie stwierdzono wzrostu nieprawidłowych urodzeń ani efektów dziedzicznych u osób z terenów napromieniowanych, natomiast wiele osób poszkodowanych ma problemy psychologiczne związane z wypadkiem i przesiedleniem (np.depresje, alkoholizm, trauma, choroby psychiczne, radiofobia podsycana przez media etc.). Dodatkowo nie obserwuje się jakichkolwiek anomalii wśród dzieci, których matki w czasie ciąży (bądź wcześniej) narażone były na opad czarnobylski. Jednak współcześnie status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu posiada 1 milion dzieci i 2 miliony dorosłych.

Pomiary wykonane 10 maja 2001 roku przez radiologów z Politechniki Warszawskiej wykazały w Czarnobylu promieniowanie o mocy dawki 1 mSv na rok, czyli tyle ile np. w Warszawie.

Z powodu dużych ilości pozostawionego przez ewakuowanych w pośpiechu ludzi pokarmu, w pierwszych miesiącach po awarii nastąpił szybki wzrost liczby gryzoni zamieszkujących zamknięty obszar. Pojawiły się nawet głosy postulujące ich wytrucie, jednak natura sama ustabilizowała sytuacje. Do zamkniętych stref zaczęło przybywać coraz więcej drapieżników i kolejnych dzikich zwierząt, nie spotykanych w tych rejonach od dziesiątek lat (niedźwiedź brunatny itp). Badania nowej, dzikiej populacji Czarnobyla nie wykazały jakiegokolwiek wpływu promieniowania na organizmy żywe.


Znaczenie Czarnobyla
Liczne i coraz bardziej szczegółowe opracowania przebiegu katastrofy w Czarnobylu wraz z całą jej otoczką, w mniejszym lub większym stopniu obrazują nieludzki wymiar tego wydarzenia. Jest on dobrze wkomponowany w tło równie nieludzkiej ówczesnej polityki zimnej wojny i wyścigu zbrojeń. Szczegółowa wiedza o tych wydarzeniach jest dowodem klęski, jaki poniósł silny jeszcze w tych czasach i jak zawsze bezwzględny, radziecki aparat partyjny. Sterując z oddali wydarzeniami tych kilkunastu kwietniowo-majowych dni, sam stał się świadkiem tragicznego finału prowadzonej przez siebie śmiertelnie niebezpiecznej i nieodpowiedzialnej, nuklearno-politycznej gry. Jej efektem było narażenie świata na nuklearne skażenie, wysłanie dziesiątek nieświadomych ludzi na pewną śmierć wraz z na szczęście udaremnioną próbą zatajenia przed światem wszystkich tych wydarzeń. 
Wydarzenia te, będące z jednej strony dramatem  tysięcy ofiar a brzemieniem całego "Pokolenia Czarnobyla", stanowią dziś dzięki ich poznaniu i zrozumieniu bezcenną naukę dla całej naszej cywilizacji. Stanowią jednocześnie nieprzecenione źródło wiedzy, jak i wielką przestrogą dla całego świata, są jednym z najistotniejszych punktów każdej dyskusji o przyszłości naszej cywilizacji, o atomie i jego zastosowaniu, o energetyce i o wojnie...a także o odpowiedzialności. Wydarzenia Czarnobyla zobrazowały milionom ludzi namiastkę smutnej nuklearnej zagłady do jakiej zmierzał świat w szczytowym okresie Zimnej Wojny, obrazy Czarnobyla skutecznie osłabiły zapał bezsensownego pędu nuklearnego wyścigu zbrojeń i stały się okazją do refleksji nad kierunkiem w którym zmierza świat. Tyle - co najmniej - jesteśmy winni ofiarom Czarnobyla.    


Zdjęcia opuszczonych Prypeci i Czarnobyla:
Przedwyborcze portrety jak z wczoraj...  wybory, które w końcu nigdy się nie odbyły.






Basen...oczywiście nie reaktora, tylko taki sportowy.



Szkoła stała się centrum dowodzenia akcji kryzysowej

















Prypeć

Pomnik strażaków w Prypeci

Arka - Czarnobyl 2 
Historia feralnej elektrowni jądrowej, jest tylko jednym z elementów tajemniczej układanki znajdującej się na terenie Czarnobyla. Baz wojskowo - energetyczna, w całości pod nazwą "Arka" kryje w sobie złowrogie plany projektu mogącego zagrozić istnieniu całego świata. Plany, które zrodzone w najagresywniejszym okresie zimnej wojny i atomowego wyścigu zbrojeń, zostały przerwane przez przypadkową awarię reaktora. 


Nieopodal Czarnobyla znajdują się pozostałości radzieckiego strategicznego radaru pozahoryzontalnego Duga-2, pracującego w zakresie fal krótkich, zwana "Okiem Moskwy", znana też wśród krótkofalowców i profesjonalnych użytkowników eteru jak Russian Woodpecker ("rosyjski dzięcioł"). Miejsce to nazywane jest Czarnobyl-2.


Uffff...w końcu poza zoną!
Zwiedzamy Kijów na wesoło. Jest to przepiękne miasto eklektycznie łączące całe spektrum światów, od superekskluzywnych limuzyn i butików najdroższych marek po egzotyczne dla zachodu sklepy z mięsem bez chłodni, czy targ rybny, na którym człowiek z zewnątrz zastanawia się czy jest na swojej planecie. Piękne zabytki - cerkwie, kościoły,  monumentalne symbole dawnej socjalistycznej potęgi - gigantyczne pomniki i budowle miejskie, metro. Wszystko to łączy się w układ czyniący to miasto miejscem przyjaznym do spędzania czasu wolnego, spacerowania, przesiadywania w parkach czy nad rzeką, lub kręcenia się bez celu, jak robiliśmy to my, z radością czerpiąc jego przyjemną atmosferę wraz z promieniami słońca. 
I ludzie... Ludzie, którzy zdają się być przyjaźni jak nigdzie indziej. Uśmiechają ale nieco zakompleksieni rozkładają ręce na dźwięk naszego angielskiego. Mimo to pomagają nam na migi i innymi językami, są sympatyczni i mili. Kobiety niesłychanie zgrabne (zastanawiamy się często, czy to aby na pewno ten sam gatunek co na zachodzie...), piękne i ubrane odważnie. Ekskluzywne marki ich ubrań błyszczą charakterystycznymi dla wschodniego zamiłowania do srebra i złota kolorami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz