czerwiec, anno domini 2010
Olivier i Francouis...Trudno mi powiedzieć dlaczego, ale nasz smutny, deszczowy i pełen jaskrawych kontrastów kraj, zaskarbił sobie dużo sympatii i ciepłych wspomnień w sercach naszych przyjaciół - Oliviera i Francouisa... imię tego ostatniego, jednoznacznie określa narodowość obydwu.
Ale tym razem odwiedził nas ten pierwszy- Oliver;)
Głownie, żeby nas odwiedzić...
...i napić się z nami piffka.
i z Maćkiem...
a z Jagódką NIE! ...bo jak przy niniejszej okazji ogłoszono, Jagoda spodziewa się potomstwa!;)
Więc było: "łiii, łaaaa, oooo, suuper... i o rety!" ...sami zgadnijcie kto powiedział "o rety":)
Ale sprawca całego tego zamieszania nie ukrywał satysfakcji:)
Willa Koliba
Stary Kościółek
Cmentarz na Pęksowym Brzyzku
Lokalne celebryty...
i celebryty przyjezdne...
...oraz celebryty naturalizowane:)
Jaszczórówka
i bacówka w Witowie wraz z degustacją żyntycy...
Bociek, który potem przyniesie Stasia:)
Psik-przewodnik (mieszanka conajmniej 7 ras:) |
Bagniska Baligówka |
Kąpieliska Orawice |
kwartir |
no i podryw z samochodu:) |
Jedno z kilku dań kolacji, jaką przygotował dla nas Olivier już w Krakowie. Dodatkowo zupa, sery, wina... mniaam! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz